Wielkanocne granice
Znane powiedzenie głosi: „Jeśli chcesz wiedzieć, czy jesteś asertywna, spróbuj odmówić babci kolejnej porcji serniczka w święta”. Rodzinne, wspólne świętowanie to czasem ogromne wyzwanie dla naszej asertywności i cierpliwości. O ile na co dzień, pośród najbliższych osób, nie mamy większego problemu z odmawianiem, to święta w większym gronie bywają wyzwaniem.
Czym w ogóle są granice i na czym polega asertywność?
Każdy człowiek ma swoje potrzeby i dąży do ich zaspokojenia. Czasami ludzie wokół tak bardzo pragną zaspokojenia własnych potrzeb, że próbują naruszać nasze granice, by poczuć ulgę (wynikającą z zaspokojenia swoich potrzeb) naszym kosztem. Często jest to działanie nieuświadomione. Bez złych intencji, czasem wręcz te intencje wydają się dobre, a nawet za dobre!
Człowiek, jak już wiesz posiada liczne potrzeby – od podstawowych potrzeb fizjologicznych po wyższe potrzeby psychiczne. Ja zawsze zakładam, że największym ekspertem od własnych potrzeb jest ich właściciel. „Nałóż sobie jeszcze sałatki” nalega mama „przecież Ty nic nie zjadłaś”. Kto może wiedzieć lepiej, czy jesteś najedzona i czy masz ochotę na sałatkę niż Ty sama? Kiedy ktoś nadmiernie naciska, czasem łatwiej jest wcisnąć w siebie dodatkową porcję jedzenia niż powiedzieć „nie, dziękuję”. To rozwiązanie wydaje się łatwiejsze. Jednak na dłuższą metę ma swoje negatywne konsekwencje. Często godzimy się i ulegamy innym, mimo, że czegoś nie chcemy robić. Dlaczego? Chodzi o nasze przekonania:
- „Kiedy odmówię, sprawię komuś przykrość”
- „Jestem zbyt słaba by odmówić”
- „Nie chcę powodować konfliktów”
- „Ze starszymi się nie dyskutuje”
Te przekonania nie są prawidłowe. Godząc się na to, czego nie potrzebujemy, robimy krzywdę przede wszystkim sobie i powodujemy wewnętrzny konflikt. Jeśli zauważasz, że na samą myśl o wspólnej rodzinnej kolacji zaczynasz czuć mdłości, albo boli Cię głowa na kilka dni przed spotkaniem, może to oznaczać, że przeżywasz właśnie taki wewnętrzny konflikt. Konflikt interesów pomiędzy zaspokojeniem swoich potrzeb a oczekiwaniami innych osób.
Każdy z nas, dorosłych ludzi jest odpowiedzialny za zaspokajanie swoich potrzeb. Nie jest Twoim obowiązkiem „robić dobrze” innym, kiedy odbywa się to wbrew Tobie i Twoim kosztem. W ten sposób budujesz życie nieautentyczne. Otoczenie warto przyzwyczajać do tego, jak ma Ciebie traktować, czyli z szacunkiem. Jeśli Ty sama nie będziesz szanowała własnych granic, inni też tego nie zrobią. Te granice są bowiem niewidzialne. Stają się dla innych widoczne, gdy o nich mówisz.
- „Nie dziękuję”
- „Wszystko wygląda smakowicie, ale jestem już najedzona”
- „Mamo doceniam twoją pracę, ale nie będę jadła na siłę”
- „Rozumiem, że chciałabyś abym przyjechała, ale w tym roku zaplanowaliśmy inny wyjazd”
- „Nie dam rady przyjść Ci sprzątać przed świętami, czy mogę pomóc Ci kogoś znaleźć do pomocy”
- „Proszę mnie nie namawiać, bo to i tak nie zmieni mojej decyzji”
- „Czuję stres, kiedy próbujesz na mnie wymusić coś, czego nie chcę”
- „Jeśli nie przestaniesz mnie obrażać, wyjdę”
Jeśli godzisz się na coś, czego nie chcesz „dla świętego spokoju”, to pamiętaj, że w ten sposób burzysz swój spokój wewnętrzny.
Z drugiej strony:
Czasem są sytuacje, w których odkładamy swoje potrzeby na półkę. Robimy to świadomi kosztów, ale też zysków. Jak mówi psycholog Jacek Walkiewicz „są w życiu rzeczy, które warto i są takie, które się opłaca”. Czasem nie opłaca się ulegać, ale warto to zrobić np. gdy dawno niewidziana babcia poświęciła się dla nas i upiekła ciasto pełne miłości. Ważne, żeby takie decyzje były podejmowane świadomie, zgodnie z naszymi wartościami.
Zadanie:
Obserwuj swoje emocje, które informują Cię o przekraczanych granicach. Zauważaj i decyduj świadomie, co dalej z tym zrobisz. Pamiętaj, że asertywność nie jest agresywna. Nie rzucasz swoją złością jak kamieniem, ale nazywasz, co czujesz i czego oczekujesz i wypowiadasz to z łagodnością.