„Zacznij tu, gdzie jesteś. Wykorzystaj to, co masz. Zrób tyle, ile możesz”.
To jeden z moich absolutnie ulubionych cytatów. Kiedyś go nie rozumiałam, aż pewnego dnia, idąc córką na spacer, poczułam potrzebę, żeby kawałek pobiec. Tak zaczęła się moja przygoda z bieganiem z dzieckiem w wózku. Nie miałam specjalnego wózka, nie miałam zegarka sportowego. Nie miałam na sobie nawet stroju treningowego ani odpowiednich butów. Jednak w tamtej chwili wydarzyło się coś bardzo ważnego. Zrozumiałam, że nie muszę czekać na idealne warunki, żeby zacząć coś robić. Mój perfekcjonizm dostał wtedy niezłego plaskacza w twarz na otrzeźwienie! Wow, ja mogę coś zrobić nieidealnie. Nieinstagramowo. Bez wsparcia niani. Bez wielkich założeń. To był dla mnie prawdziwy przełom. Później wykonałam więcej takich małych rozruchów. Kupiłam też używany wózek X-Run do biegania, by dziecku było wygodniej i bezpieczniej. Dziś już moje dziewczyny wyrosły z jeżdżenia w wózku i preferują jazdę na rowerze, a ja znów mam nieperfekcyjną okazję, by za nimi pobiegać.
Karmimy się idealnymi obrazkami z Instagrama. Widzimy trenerkę, która wstaje rano i najpierw oddaje się godzinnej porannej rutynie. Olejuje włosy, szczotkuje pośladek, wklepuje cztery produkty na twarz. Potem zjada swoje perfekcyjne śniadanko dostarczone przez firmę cateringową, medytuje na słońcu przez 10 minut i jest gotowa, by zacząć swój kolejny wspaniały dzień życia, za który jest ogromnie wdzięczna. Good vibes only, moja droga! Tymczasem Ty budzisz się zestresowana, nie wiesz w co ręce włożyć, czyje włosy uczesać, komu umyć najpierw zęby. O medytacji możesz zapomnieć. Łyk ciepłej kawy przed wyjściem to powód do wdzięczności. Porównując siebie do niej, czujesz się skazana na porażkę. Myślisz, że nie ma sensu nawet próbować, bo tylko się rozczarujesz. I tak nigdy nie wypracujesz takiego perfekcyjnego poranka jak ona. Powiem Ci coś w sekrecie. Te perfekcyjne poranki to tylko pozory. Twoje życie jest wspaniałe i prawdziwe! Nie musi być idealnie. Zasługujesz na zdrowszy styl życia na własnych zasadach, nie tych narzuconych z góry. Twoją poranną medytacją może być kilka głębokich oddechów, kiedy zaplatasz dziecku warkoczyk. Twoją praktyką wdzięczności może być uśmiech do słońca, kiedy w pośpiechu wyprowadzasz rano psa.
Zacznij tu, gdzie jesteś. Czekanie na idealne okoliczności, by zainicjować zmiany w swoim życiu to pułapka. Takie okoliczności mogą nigdy nie nadejść. Pamiętam, jaka byłam zła, kiedy cały Internet huczał o korzyściach z uważnego jedzenia, a mnie było ciężko zjeść cokolwiek w spokoju z dwójką maluchów poniżej trzeciego roku życia. Karmiłam wtedy niemowlaka i sukcesem było nie nakapać mu na głowę zupą. Z frustracji odpuściłam temat zupełnie. Z czasem jednak zrozumiałam, że nie chcę odkładać tego na później, bo warunki nigdy mogą nie być idealne. Zrozumiałam, że uważność jest we mnie i mogę próbować jeść odrobinę uważniej mimo wielu rozpraszaczy. Zaczęłam więc zauważać smaki, zapachy, odczucia w ciele oraz te rozpraszacze. Bez oceniania i frustracji. Jest jak jest. Zaczynam teraz, bo nie ma na co czekać.
Wykorzystaj to, co masz. Być może myślisz: „ach, gdybym tylko miała klimatyzowaną siłownię w domu, to z pewnością ćwiczyłabym w niej codziennie!”. Czasem mocno koncentrujemy się na swoich brakach. Wydaje nam się, że inni mają lepsze warunki, więcej możliwości, a tym samym więcej motywacji do działania. Kiedyś mi się wydawało, że nie mogę się zmotywować do pisania, bo nie mam swojego odosobnionego miejsca, w którym będę się mogła skupić i pisać w spokoju. Wreszcie zbudowałam swoje wymarzone biuro w ogrodzie, i co? Wcale nie zadziała się motywacyjna magia. Większość tych treści piszę przy stole w salonie 🙂
A gdybyś uwierzyła, że masz już wszystko, czego potrzebujesz, by rozpocząć dokonywanie zmian, których pragniesz? W tej kuchni, którą posiadasz, możesz gotować wystarczająco odżywcze posiłki. W tych adidasach, które masz, możesz zacząć ćwiczyć wystarczająco dobrze. Telefon, który masz, jest wystarczający, by zacząć prowadzić swoje biznesowe konto w mediach społecznościowych. Spójrz na siebie i swoje otoczenie. Wykorzystaj swoje zasoby. Uwierz mi, że gdzieś tam jest osoba, która ma wszystko i nie robi z tym nic. Sztuką jest umieć wykorzystać to, co się ma tu i teraz.
Zrób tyle, ile możesz. To moja absolutnie złota zasada działania we wszystkich obszarach życia. Nigdy nie zakładam, że wykonam 100% planu. Idę przycinać drzewka do ogrodu – przycinam tyle, ile mogę. Resztę zostawiam. Idę biegać – biegam tyle, ile będę w stanie, resztę przejdę. Odpalam trening – ćwiczę tyle, ile mogę, póki dzieci nie wejdą. Nie złoszczę się, nie frustruję. Robię tyle, ile mogę. Dzięki takiemu podejściu ruszam się regularnie, mam ogarnięty dom i ogród, napisałam te treści, dwie książki oraz Dziennik Nawyków.
Lipcowy owoc to czereśnie. Niech ilustracja przypomina Ci o tym, że możesz wykorzystać to, co masz. Czereśnie tutaj – w roli kolczyków.
Sałatka z czereśniami i kuskusem
Składniki na 4 porcje:
- Pełnoziarnisty kuskus (150 g)
- Rukola lub Szpinak 4 garści (ok. 80g)
- Czereśnie 2 garści (180g)
- Seler naciowy 1 łodyga (45g)
- Kalarepa 1 sztuka (150g)
- Ser kozi 70 g lub ser feta 60 g
- Pistacje 4 łyżki (72 g)
Dressing:
- Musztarda 1½ łyżeczki (15g)
- Oliwa z oliwek 5 łyżek (75g)
- Ocet jabłkowy 1 łyżka (15g)
- Sól, pieprz do smaku
Wykonanie:
Kuskus przygotuj zgodnie z opisem na opakowaniu. Ostudź i wrzuć do dużej miski.
Rukolę umyj i dodaj do miski z kaszą.
Czereśnie umyj, pozbaw pestek i pokrój na mniejsze kawałki. Dodaj do pozostałych składników.
Kalarepkę zetrzyj na tarce i dodaj do sałatki.
Seler naciowy drobno posiekaj i dorzuć do pozostałych składników.
Ser kozi lub fetę pokrusz, a orzechy drobno posiekaj i posyp sałatkę.
W miseczce zmieszaj wszystkie składniki dressingu i polej nimi sałatkę.
W lipcu koniecznie zrób sobie makaron z jogurtem i truskawkami. Nie wymyślę tego przepisu na nowo, ale zdecydowanie polecam ten: https://aniagotuje.pl/przepis/makaron-z-truskawkami
Aby podbić wartość sytną tego przepisu, polecam makaron pełnoziarnisty oraz skyr lub jogurt grecki.