A co jeśli za rogiem czeka na Ciebie coś dobrego?
W tym miesiącu porozmawiamy o zamartwianiu się i snuciu czarnych scenariuszy. Na początek sprawdź, czy jesteś typem czarnowidzki? Wyobraź sobie, że czekasz na partnera, który spóźnia się z pracy. Zwykle tego nie robi. Dodatkowo nie odpowiada na Twoje smsy ani nie odbiera telefonu. Zaczynasz się niepokoić czy raczej zachowujesz spokój, a może w ogóle nie zauważyłaś, że jeszcze go nie ma? Czarnowidz już odczuwa lęk bądź niepokój, zaczyna wyobrażać sobie, że coś złego mogło się stać. Czasami głowa podsuwa różne obrazy lub myśli. Czarnowidz spędza sporo czasu na martwienie się. Dlaczego jedni ludzie dużo się martwią a inni zachowują dużą dawkę optymizmu? Jak to w psychologii bywa, nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Zwykle jest to mieszanka predyspozycji biologicznych, cech psychicznych i doświadczeń. Jeśli np. opiekun dużo się martwił, snuł czarne scenariusze, to mogłaś przejąć taki sposób myślenia. Odczuwanie zwiększonego napięcia i lęku może też mieć podłoże genetyczne. Te przyczyny mogły mieć wpływ na kształtowanie Twojej psychiki i sposobu funkcjonowania w świecie. Dzieci, które otrzymują przekaz, że świat jest zagrażający, za rogiem czyha niebezpieczeństwo, a na ludzi trzeba uważać, są nastawieni bardziej lękowo. Znaczenie mają też różne doświadczenia własne. Zamartwianie się może być celową strategią unikania niebezpieczeństw. Właśnie tak! ĺJeśli wcześniej wszystko sobie przemyślę i pomyślę o najgorszym, to ono się nie wydarzy, a przynajmniej mnie nie zaskoczy” Sprytne, prawda? Jednak nie do końca, gdyż wyobrażanie sobie różnych czarnych scenariuszy wpływa na nasze ciało dokładnie tak samo, jak realne zagrożenia! Zaczynają działać hormony, które wcale nie muszą, bo zagrożenia nie ma. Wiele osób odczuwa osobistą odpowiedzialność za przebieg różnych zdarzeń. Boją się, że gdy nie będą się martwiły to stanie się coś złego. Fakty są jednak takie, że niezależnie od tego, czy się martwimy czy nie, w życiu mogą nam się przydarzyć przykre rzeczy. Zamartwianie się tak naprawdę przed niczym nas nie uchroni, a jedynie odbiera spokój chwili obecnej. Masz prawo czuć spokój, być dobrej myśli i nie martwić się na zapas. Co ma być, to będzie. Nasze myśli nie mają magicznej mocy zmiany rzeczywistości. Kiedy mojej córce przytrafił się wypadek, wcale się tego nie spodziewałam. To był fajny, spokojny dzień. Po wypadku zauważyłam, że dużo częściej nastawiam się, że coś złego może jej się przydarzyć. Taka postawa jest właśnie próbą kontrolowania rzeczywistości. Skoro wcześniej się nie martwiłam a coś złego się jej stało. To teraz będę się martwić, by uchronić ją przed wypadkami lub przygotowana w razie czego. Taka postawa była pozbawiona sensu. Nie pomagała ani jej (bo widziała zestresowaną mamę, która na każdym kroku mówiła „uważaj!”) ani mnie (bo chodziłam zestresowana bez powodu!). Poradziłam sobie z takim schematem myślenia właśnie dzięki przypomnieniu, że żadna moja myśl negatywna czy pozytywna nie zmieni biegu zdarzeń. Przypomniałam sobie mnóstwo beztroskich chwil życia, w których nic złego się nie stało. Fuzja myśli ze zdarzeniami jest nieuczciwa wobec nas samych.
Zadanie:
W tym miesiącu chcę, byś łapała momenty, w których się martwisz. Samo świadome podejście do martwienia to już bardzo dużo. Jeśli jest Ci trudno zrezygnować z czarnowidztwa, to wyznacz sobie w ciągu dnia 10 min na martwienie się. Usiądź i się martw i martw, kiedy czas minie, po prostu skończ. W ten sposób ograniczysz ilość uciążliwego zamartwiania się w ciągu dnia i będzie to dobry start, by stopniowo ten czas skracać i ostatecznie wyeliminować zamartwianie się.
Powodzenia!