Nadwaga to jedna z lepszych „rzeczy” jakie mi się w życiu przydarzyły. Tak wiele się dowiedziałam o sobie walcząc z tym „wrogiem” w postaci tkanki tłuszczowej. Gdyby nie Ona, to pewnie nie zaczęłabym być aktywna fizycznie oraz nadal piłabym Coca-Colę litrami. W całym tym procesie walki „o najlepszą wersję siebie” wyciągnęłam dwie najcenniejsze lekcje.
Po pierwsze, że „walka” ze sobą, to najgorsza możliwa metoda zmiany. Po drugie, że nadwaga to najmniejszy problem. To, co najważniejsze do zmiany czai się w głowie, a nie pod powierzchnią skóry.
Będąc aktywną użytkowniczką Instagrama i starając się robić najlepszy użytek z tej aplikacji, staram się codziennie prowadzić edukację psychodietetyczną. Dodając każde kolejne zdjęcie myślę nad hashtagami. To słowa klucze, po których można dotrzeć do moich wpisów. Od jakiegoś czasu czułam lekki niedosyt… brakowało mi słowa, które w pełni opisywałoby moje podejście do zmiany stylu życia, nawyków żywieniowych czy po prostu do swojego ciała. Już od dawna staram się namówić kobiety (i kilku mężczyzn, którzy mnie obserwują) do bycia dla siebie dobrymi, do wyrozumiałości. Do nauki samowspółczucia (nie mylić z użalania się nad sobą). Chciałabym, żeby to dobrze wybrzmiało: walka ze sobą, działanie wbrew sobie, siłowanie się z własnym ciałem i odcinanie się od sygnałów, jakie wysyła to najgorsza z możliwych metod. Zamiast więc toczyć boje ze sobą, naucz się o siebie troszczyć, zamiast się głodzić, naucz się odżywiać swoje ciało. Zamiast katować treningami, czerpać przyjemność z ruchu, rozwijaj samowspółczucie, słuchaj swojej intuicji i naucz się języka, którym posługuje się twoje ciało. Twoje ciało jest mądre. Twoje ciało wie, co jest dla Ciebie dobre. Wiem, że możesz mieć co do tego wątpliwości, ale czy ignorowanie go przez większość swojego życia było pomocne? Czy naprawdę jesteś w relacji ze swoim ciałem w tym miejscu, w którym chciałabyś być? Nie. Nie chodzi mi zupełnie o to, ile ważysz.
Ciałożyczliwość nie ma jedynej słusznej definicji, właśnie dlatego, że żaden ekspert nie wie tak naprawdę, jakie podejście do siebie będzie najlepsze. Nie ma z góry narzuconych zasad, nie trzeba też się obawiać, że „nie umiesz w ciałożyczliwość”. Ważniejsze od tego, jaki masz stosunek do swojego ciała (czy jest pozytywny, negatywny, obojętny czy może neutralny) jest to, w jaki sposób siebie traktujesz. Kładzenie zbyt dużego nacisku na kochanie swojego ciała i akceptowanie go wpędza w poczucie winy osoby, które tego nie potrafią. Samoakceptacja to długi proces. Ciałożyczliwość jest sposobem na zwiększanie samoakceptacji, ale bez nadmiernej presji. Jest bezpieczną przestrzenią do odkrywania siebie na nowo. Takie podejście spotyka się z Tobą w tym miejscu, w którym aktualnie jesteś, bo życzliwym dla siebie możesz być zawsze. Pośród tak wielu rzeczy, na które nie mamy wpływu, sposób w jaki się potraktujemy zależy całkowicie od nas samych. O tym możemy zadecydować prawie zawsze.
Ciałożyczliwość uczy odbudowywania dobrej relacji ze swoim ciałem dzięki szanowaniu go, wsłuchiwaniu się w jego potrzeby oraz docenieniu możliwości jakie nam daje, choćby przez wyrażanie wdzięczności wobec niego. Jest w nim miejsce na wszystkie uczucia, które budzi w Tobie ciało. Jest miejsce na akceptację tych uczuć.
W dzisiejszych czasach tak mocno oddzielamy świat swoich myśli i intelekt od ciała i sygnałów, które z niego płyną. Żyjemy głównie na poziomie głowy, a ciało traktujemy jako element dekoracyjny lub narzędzie do działania. Ciało może więcej niż szczupło wyglądać. Może więcej niż szybciej biegać na 5 kilometrów. Ciało to Ty. Jest wspaniałym nośnikiem Twoich doświadczeń i emocji. Pozwala Ci przytulać tych, których kochasz (i siebie). Pozwala poczuć ciepło słonecznego poranka na skórze oraz smak najlepszego włoskiego makaronu na wycieczce po Rzymie. Jest z Tobą na dobre i złe. Ciało nigdy Cię nie ocenia. Znosi Twoje eksperymenty na nim. Służy Ci każdą komórką, jak tylko potrafi najlepiej. Zawsze dąży do równowagi, nawet gdy źle siebie traktujesz
Dobrze by było, gdybyśmy uczyli się znów zintegrować ciało i umysł. Są nieodłączne. A ta integracja otwiera niesamowite drzwi. Często obserwuję, że w walce o lepsze zdrowie pomija się aspekt zdrowia psychicznego. Tymczasem WHO definiuje zdrowie jako dobrostan zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Nauka ciałożyczliwości pozwoli Ci lepiej poczuć się w swoim ciele bez stawiania nadmiernych warunków, nie zapominając po drodze o świecie Twoich przeżyć wewnętrznych.
Szykuję niesamowite narzędzie, które będzie pomagało rozwijać ciałożyczliwość przez cały rok. Ciałożyczliwy Kalendarz na 2021. To będzie nasz wspólny rok, w którym krok po kroku pomogę Ci zbudować lepszą relację ze swoim ciałem. Co zaowocuje większym spokojem ducha. Jeśli chcesz otrzymywać najnowsze wiadomości odnośnie kalendarza, zapisz się do newslettera. Obiecuję, że nie będę spamować 🙂
Tak więc dziś z perspektywy czasu nie pozostaje mi nic więcej, jak tylko podziękować mojemu ciału. Gdyby nie jego nieustanne wsparcie nie powstałby nawet ten tekst.