Podcasty

O wstydzie

Z tego odcinka dowiesz się między innymi:

  • Czy wstyd jest nam w ogóle potrzebny
  • Jak powstaje ta emocja i kiedy pojawia się w naszym życiu
  • Czym się różni zdrowy wstyd od toksycznego
  • Jak poradzić sobie z tym drugim, by go nie przeżywać
  • Na końcu odpowiadam na kilka, najczęściej pojawiających się pytań dotyczących wstydu

Polecana literatura:

  • Najgorszy człowiek na świecie – Halber M.
  • Toksyczny wstyd – Bradshaw J.
  • Dary niedoskonałości – Brown B.
  • Rosnąc w siłę – Brown B.

A jeśli wolisz poczytać, zamiast słuchać zapraszam do tekstu poniżej

Cześć z tej strony Psycholog na diecie, czyli Agata Głyda, jestem psychologiem, psychoterapeutą i to jest mój drugi podcast. Będzie on dotyczył emocji wstydu.

Może zacznę od tego, jaki mamy plan na dzisiaj. Zacznę od definicji tej emocji, potem powiem po krótce, jak ona się rozwija w życiu człowieka, czym się różni zdrowy wstyd od toksycznego wstydu, jak sobie z nim radzić. A na końcu odpowiem na kilka waszych pytań, które zadałam na Instagramie.

Kiedyś przeczytałam taka bardzo fajną książkę Małgorzaty Halber, dziennikarki, na temat jej uzależnienia. Tytuł tej książki to „Najgorszy człowiek na świecie”. Autorka powiedziała takie słowa „Każdy się wstydzi, każdy się wstydzi trzech rzeczy, że nie jest ładny, że za mało wie i że nie wystarczająco dobrze radzi sobie w życiu. Każdy”. I myślę, że faktycznie coś w tym jest. Natomiast większość ludzi w ogóle niechętnie się przyznaje do swojego wstydu. W ogóle dopiero początkiem lat 90-tych ta emocja zaczęła interesować naukowców, zaczęła być dodawana do listy uczuć. Wcześniej jakby była pomijana, bo myślę, że wstyd nie jest tematem wygodnym. My się wstydzimy generalnie mówić o tym, czego się wstydzimy, albo boimy się mówić o tym, czego się wstydzimy. Ale uważam, jako psycholog, jako osoba, która również się odchudzała, że mówienie o tym, czego się człowiek wstydzi jest bardzo uzdrawiające.

Ale zacznijmy od definicji. Wstyd w zasadzie jest taka emocją, która nie jest tylko całkowicie zła. Jak każda emocja, również wstyd jest nam w pewnym sensie potrzebny. I wstyd jest nam potrzebny do tego, żeby sobie przypominać, że nie jesteśmy Bogami, że jesteśmy na swój sposób niedoskonali, że to jest ludzkie, że mamy pewne swoje ograniczenia. I z jednej strony też świadomość tych ograniczeń pozwala nam się rozwijać. Bo gdybyśmy sądzili, że jesteśmy fantastyczni, doskonali, to w zasadzie nie musielibyśmy nic więcej ze sobą robić. Już w Biblii jest taki moment, w którym Adam zaczyna być bardziej samoświadomy, i Ewa –  zaczynają odczuwać wstyd. Nie chcę za bardzo się na ten temat rozwijać, bo nie jestem specjalistką od interpretacji Biblii, ale to ciekawe, żeby zwrócić na to uwagę, że ta emocja pojawia się w pewnym sensie w Biblii jako coś, co jest takie typowo ludzkie a nie boskie.

Po co w ogóle nam jest ten wstyd? No właśnie „zdrowy” wstyd informuje nas, że mamy pewne ograniczenia, przypomina nam o tym, że nie jesteśmy wszechmocni, że nikt z nas nie ma i nie będzie miał jakiejś nieograniczonej mocy. Zdrowy wstyd wytycza człowiekowi podstawowe granice. Wstyd w zasadzie mamy po to, żeby na przykład nie paradować bez bielizny po ulicy. Tak? Żeby nie robić takich pewnych rzeczy, które nie byłyby dla nas dobre. On jest takim strażnikiem pokory. Jeżeli jest „zdrowy”, oczywiście w zdrowych granicach. 

Mówiłam w ostatnim podkaście o tym, że każda emocja ma taką komponentę związaną z tym jakie myśli nam towarzyszą, jakie sygnały z ciała płyną i jakie zachowania człowiek podejmuje. 

Więc dobrze jest swój wstyd znać, dobrze jest wiedzieć w jakich sytuacjach on się  u nas pojawia najczęściej i tak jak już wspomniałam we wcześniejszym podkaście, żeby rozpoznać emocję, to  fajnie jest wiedzieć jakie sygnały z ciała płyną pod wpływem tej emocji, co odczuwamy. W przypadku wstydu, chyba takim jednym z podstawowych objawów jest na przykład czerwienienie się, też może być przyspieszone bicie serca, pocenie, takie uczucie jakiejś słabości. U każdego to w zasadzie może być cos innego i warto siebie rozgryzać i uczyć się żyć świadomie i mieć świadomość kiedy taka emocja się pojawia jak wstyd. 

Jakie myśli towarzyszą wstydowi? No właśnie często takie, że nie jestem wystarczająco dobra, nie nadaję się, taka jaka jestem, jestem niegodna miłości, nie do zaakceptowania. To  są takie myśli powiedziałabym mocniejsze i związane ze wstydem, który nie do końca jest zdrowy, tylko toksyczny. Jeżeli ktoś myśli, że nie da się mnie kochać takim jakim jestem, jestem nie do zaakceptowania, nie do przyjęcia, jestem tak niedoskonały, mam w sobie tyle wad, jestem wadliwy, no to już świadczy o tym, że nie jest to zdrowy wstyd, że takie myśli mogą towarzyszyć osobie, u której w jakiś nieprawidłowy sposób ta emocja zaistniała w rozwoju.

A w rozwoju wstyd jest w pewnym sensie takim naturalnym etapem rozwoju. Na początku, jako maleńkie dziecko nie ma wstydu, dziecko się nie krępuje tym, że jest rozebrane, że biega bez majtek, że się dotyka przy ludziach w miejsca intymne. To jest taki naturalny etap rozwoju, w którym dziecko jest w pełni autonomiczne. Natomiast z czasem – i to się dzieje różnie, mniej więcej w okresie od 1,5 roku do 3 lat – dziecko staje się takie coraz bardziej samoświadome, uczy się granic, tym samym swoich różnych ograniczeń. Zdrowi rodzice potrafią dziecku wyznaczać zdrowe granice i rozwija się, między innymi zdrowy wstyd. To przede wszystkim w rodzinie dziecko się uczy granic i uczy się tych właśnie ograniczeń, a mówiliśmy, że wstyd jest trochę taką emocją, która o tych własnych ograniczeniach nas informuje. To właśnie od rodziców dziecko się uczy, jak ten wstyd ma przeżywać i jeżeli wstyd kształtuje się prawidłowo, to dziecko odczuwa go np. w sytuacji, gdy jest wśród obcych osób. Tu się często mówi o nieśmiałości, ale tej nieśmiałości towarzyszy takie uczycie zawstydzenia. I to jest zdrowe i dobre dla dziecka, bo dziecko powinno w pewnym wieku czuć dystans do obcych osób. To zapobiega temu, żeby nie zostało skrzywdzone. I tak samo z nieśmiałością. Większość ludzi odczuwa na początku taką nieśmiałość w kontaktach z obcymi ludźmi, zanim nawiąże się taka bliższa więź, zanim się oswoimy z tymi ludźmi, poznamy ich bliżej i to jest w zasadzie adaptacyjne, czyli służy temu, żeby nas chronić, żebyśmy nie zostali przez tych obcych ludzi skrzywdzeni. Dziecko też to ma. Wiele też zależy od postawy rodziców. Niektórzy dzieciom już na etapie np. dwulatka mogą nie dawać przyzwolenia do takiego wstydzenia się, co tak naprawdę jest totalnie naturalne i tak naprawdę dobre. Nie ma co dziecka zmuszać do swobodnego samopoczucia od razu, jak jest w jakimś nowym środowisku. Dziecko potrzebuje być bliżej mamy i potrzebuje się oswajać. Natomiast częściowo rodzice próbują tutaj dziecko puszczać na głęboką wodę i nie zawsze to jest niestety dobre.

Sytuacja wstydu może jeszcze się pojawić u dziecka w takich momentach, w których – no powiedzmy zrobiło coś niezręcznego – i rodzic zwraca uwagę, no i wtedy też pojawia się, można zaobserwować takie zawstydzenie się u dziecka. Co wciąż moim zdaniem jest zdrowe. Bo zdrowy wstyd nam tak troszeczkę przypomina, żebyśmy się też nie zagalopowali w zrachowaniach, żeby nie przesadzać. Ok. Jeżeli rodzina jest w marę zdrowa, jeżeli rodzice mają świadomość swojej emocji wstydu, to potrafią dziecko w ten świat wprowadzić. Natomiast, jeżeli rodzice sami przeżywają toksyczny wstyd, to pojawia się problem. Czyli jeżeli rodzina jest dysfunkcyjna, dziecko zaczyna wchodzić w różne role, to ten wstyd, który ze sobą zabiera z takiej rodziny i później dźwiga jako dorosły człowiek, może być po prostu niezdrowy, toksyczny. Przestaje być po prostu emocją, która się pojawia i za chwilę znika, i żyjemy dalej, tylko wstyd staje się częścią tożsamości człowieka. Jakby człowiek już w pewnym momencie jest wstydem. To nie jest tak, że wstyd towarzyszy człowiekowi, ale w pewnym sensie dominuje życie, utrudnia funkcjonowanie. Bo tak jak mówimy, zdrowy wstyd jest to po prostu świadomość wrodzonych granic, naszych ograniczeń. Zdrowy wstyd działa ożywczo, ponieważ motywuje do poszukiwania nowych informacji, uczenia się czegoś nowego, ulepszania siebie. Natomiast toksyczny wstyd powoduje raczej, że człowiek się zamyka i wcale nie motywuje do działania, tylko odbiera energię do działania i to jest bardzo nie adaptacyjne. 

Wstyd może towarzyszyć bardzo wielu zaburzeniom: depresji, współuzależnieniu, zaburzeniom osobowości. Nie chcę się teraz nad tym rozwodzić, bo to jest bardzo szeroki temat i chyba brakło by nam czasu. I myślę, że to też byłoby dla was troszeczkę nudnawe, gdybym wchodziła aż w takie specjalistyczne obszary, więc przejdziemy od razu do radzenia sobie ze wstydem.

Co na pewno nie jest dobrą metodą na wstyd, to jest uciekanie przed nim, zamykanie się, udawanie, że nie ma tematu, wycofywanie się ze wstydu. To nie pomaga.

To tak naprawdę może sprawiać, że wstyd będzie się jeszcze bardziej nasilał w naszym życiu, że w pewnym sensie nie weryfikujemy go w naszym rzeczywistym świecie, tylko żyjemy zgodnie z własnymi przekonaniami w głowie. I tak to trwa. Natomiast wstyd traci swoją moc, gdy się o nim powie. Żeby było śmieszniej, dzisiaj na Instagramie poruszyłam temat tego, że źle się czuję w ciąży, że mam pewne wstydliwe dolegliwości i mam problem z chodzeniem, mam problem z siedzeniem, w zasadzie ze wszystkim. I nie było mi tak naprawdę łatwo o tym mówić, bo z jednej strony chciałabym prezentować wizerunek osoby, która właśnie nie ma słabości, świetnie sobie radzi, jest taka dzielna, ale powiedzenie tego na glos, przyznanie się do tego, że jestem niedoskonała, że coś mi doskwiera przyniosło mi natychmiastową ulgę. Nie tylko ulgę psychiczną, ale i fizyczną. Dosłownie moje ciało od razu lepiej się poczuło. Jakbym uwolniła się od tego wstydu, jakbym dała sobie po prostu prawo, żeby o tym powiedzieć i to jest bardzo zdrowy sposób na radzenie sobie nawet z tym toksycznym wstydem.

Powtarzałam i będę to powtarzać zawsze: o swoich emocjach musimy rozmawiać, dlatego że tłumienie emocji, to jest jak zamknięcie bandy wygłodniałych psów do piwnicy. One będą szczekać, będą się domagać, będą się dobijać. Emocja, którą ukrywamy, tak naprawdę nie znika. Ona jest i często powoduje szkody, nasila się, sprawia, że czujemy się jeszcze gorzej. Mówienie o emocjach, dawanie sobie przyzwolenia do tego, żeby mówić, nawet pomimo strachu, bo mamy z tyłu głowy np. takie przekonanie, że jak przyznam się do wstydu, to zostanę negatywnie oceniona, zostanę odrzucona. To są często nasze przekonania, które gdzieś tam się kształtują już w dzieciństwie, bo być może już nie było prawa, żeby tą emocję nazywać, czy pokazywać, czy nie była ona rozpoznawana przez bliskich. Sami do końca nie wiemy co to jest i mamy takie poczucie: ok., trzeba budować wizerunek, o pewnych rzeczach się nie mówi. A właśnie jest przeciwnie. Nic co ludzkie nam obce nie jest i często nasze obawy przed ujawnieniem uczuć są większe niż ta rzeczywistość, która się zadzieje, jak to pokażemy. Ucieczka, chowanie się, to nie jest dobra metoda na wstyd, ale pogodzenie się z własnymi niedoskonałościami, pokazanie ich – oczywiście odpowiednim osobom – i może to brzmi śmiesznie, bo ja powiedziałam o tym przed 15-tysięczną społecznością na Instagramie, no ok., może 4-tysięczną, która obejrzy moje Instastory, ale to świadczy o tym, że ja sobie po prostu daję do tego prawo. To u mnie  owocuje odwagą, owocuje większym samowspółczuciem oraz współczuciem do innych osób oraz wzmacnia więzi, bo to jest część moja autentyczna. A ja nie chcę żyć w sposób udawany, ja  nie chcę się prezentować  jako ktoś, kim nie jestem. Choć był taki okres w moim życiu, kiedy chciałam, kiedy nie dawałam sobie prawa, kiedy moje poczucie własnej wartości było zbyt niskie, żeby uwierzyć w to, że to jaka jestem jest w porządku i że nikt mnie nie odrzuci. A nawet jeżeli ktoś mnie odrzuci, jak ja  powiem o czymś co jest częścią mnie -takim niedoskonałym, niewygodnym, wstydliwym, to nie będzie to mój problem. To będzie problem tej osoby. I to oznacza, że taka osoba nie jest potrzebna w moim życiu. 

Są wśród nas ludzie, którzy naprawdę nie mieli sprzymierzeńca, nie mieli w dzieciństwie i młodości osoby, która potrafiłaby ich wysłuchać. I to jest bardzo trudne. Są osoby, które były właśnie zawstydzane za swoje uczucia – no nie wypada ci, nie wolno, wstydź się. Albo w ogóle nie było wokół nich osoby, która potrafiłaby to przyjąć. 

Bo mówiłam o tym ostatnio i powiem o tym teraz, że trzeba szukać osób, które są godne tego, żebyśmy im przedstawiali swoją historię, żebyśmy mieli poczucie bezpieczeństwa i odwagę. Żeby  mówić o tych swoich niedoskonałościach, żeby otwierać taką najbardziej wrażliwą i bezbronną część siebie. 

Ja to ciekawe zjawisko obserwuję na Instagramie, gdzie kobiety zaczynają wychodzić z cienia. Zaczynają przełamywać ten swój wstyd i pomimo ogromnej liczby obaw, że zostaną odrzucone, że zostaną negatywnie ocenione, że nie dostaną zrozumienia, że zostaną wykluczone, bo to są te wszystkie myśli, że ktoś pomyśli o nich, że są złe, zaczynają prezentować się w sposób autentyczny. Nie muszę chyba dodawać, jako Psycholog na diecie, że to jest również sekret skutecznego odchudzania. Żeby nauczyć się być sobą, bo tłumienie swojego wstydu, swoich innych emocji lub wybuchanie nimi, bo są już tak stłumione, że  wybuchają, ma też związek z objadaniem się lub niezdrowym stylem życia. Osoba, która zaczyna dawać sobie prawo do bycia dla siebie dobrym, do tego, że może w sposób autentyczny siebie pokazać, że może wrzucić w Internet i poddać potencjalnej krytyce swoje zdjęcie z brzuchem, na którym są rozstępy i w głowie wtedy kotłuje się tysiąc myśli: wstydzę się, wstydzę się, tak źle wyglądam. Ale w Internecie tworzy się coraz bardziej współczująca społeczność. Nie oceniająca. Tak naprawdę wszystkie w sobie mamy te same obawy i często one są wyolbrzymione w stosunku do siebie, natomiast w stosunku do innych często potrafimy okazać wsparcie. Takie pokazanie siebie, podjęcie ryzyka zazwyczaj okazuje się, że kurczę bałam się oceny, tak strasznie się wstydziłam tego zdjęcia, tak bardzo chciałam je głęboko zakopać, zapomnieć o nim, ale właśnie metoda na wstyd jest pokazywanie a nie zakopywanie. Jest to ryzyko, bo nigdy nie wiemy na kogo się trafi. Ale co zauważam, to to że dla wielu kobiet ta społeczność internetowa jest bardziej wspierająca niż otoczenie, w którym żyją. I bardzo dobrze, że mamy takie miejsce w Internecie, gdzie możemy się poczuć bezpiecznie, gdzie nie jesteśmy oceniane. To jest po prostu niesamowity fenomen i bardzo się cieszę, że tak jest i chyba życzę każdej kobiecie, żeby przestała uciekać, żeby przestała się bać pokazania swojego wstydu, swoich niedoskonałości, żeby zobaczyła, że to tak naprawdę może być niesamowita siła, że pokazanie tego może właśnie uruchomić pewną energię do działania. Bo często ta część siebie, której nie akceptujemy, której się wstydzimy, którą próbujemy ukryć – dopóki to robimy, to tracimy masę energii i czasu na to, żeby to jak najgłębiej schować. Pokazanie tego przynosi ulgę. Ja dzisiaj poczułam tą niesamowitą ulgę, powiedzenia o czymś czego się w pewnym sensie wstydzę. Chociaż teraz, już z perspektywy czasu wydaje mi się to absurdalne. Od razu pojawiła się przestrzeń, pojawiła się energia, pojawiła się chęć do pracy, do działania. I  poczułam się fizycznie lepiej. 

Ok. myślę, że  w takim razie wiemy już co to jest wstyd, wiemy czym się różni ten zdrowy od toksycznego, wiemy mniej więcej, jaki jest sposób na radzenie sobie z nim poprzez pokazywanie go, poprzez rozpoznawanie tych myśli, które nam towarzyszą, które często są niezdrowe i nie mają nic wspólnego z obiektywną rzeczywistością. 

Posłużę się tutaj jeszcze, zanim przejdziemy do pytań, taką metaforą. Mam stołek i mam żarówę do zmiany. Ta żarówka jest przepalona, ale ja wierzę w to, że ten stołek nie wytrzyma mojego ciężaru, że nie mogę na niego wejść i zmienić tej żarówki. I żyję sobie w tym ciemnym pokoju. Nie mogę czytać, nie mogę wykonywać wielu rzeczy, bo jest ciemno. Ale pewnego dnia podejmuję ryzyko. Wchodzę na ten stołek i zmieniam żarówkę. Nie zawalił się. Czasami  w życiu trzeba podjąć pewne ryzyko, dlatego, że nasza prawda niekonieczne jest faktem. To, że my sobie wkręcamy, że nie jesteśmy godne miłości, że takie jakie jesteśmy niedoskonałe nie zasługujemy na miłość, na akceptację, na uznanie, to jest często „niewychodzenie na stołek” i budowanie siebie na takich lichych fundamentach, na takich przekonaniach, które nie mają nic wspólnego z faktem. Bo fakt jest taki, że to są takie pewne przekonania, które się tworzą w naszej głowie pod wpływem wychowania w określonym systemie rodzinnym,  często przez osoby, które również były karmione – świadomie lub nieświadomie – takimi przekonaniami. A w rzeczywistości okazuje się, że jest ok., że nic się nie dzieje, że można zmienić żarówkę, że jest światło i pojawia się przestrzeń na wykonywanie nowych rzeczy, bo jest jasno w pomieszczeniu.

To tyle odnośnie wstydu, co chciałam wam dzisiaj przekazać, przejdźmy teraz do pytań, które miałyście okazję mi zadać na Instagramie. 

Tutaj się pojawiło jedno bardzo ciekawe pytanie na temat tego, czym się różni wstyd od wyrzutów sumienia, czyli od poczucia winy. Wyrzuty sumienia, poczucie winy, to jest takie tożsame określenie. Otóż emocji wstydu towarzyszą myśli związane ze mną – jaka ja jestem, jestem zła, jestem niedoskonała, jestem niewystarczająco dobra. Jakby wstydzę się za siebie, za to kim jestem, to sprawia, że poczucie mojej własnej wartości cierpi. Natomiast poczucie winy, które też może być zdrowe lub toksyczne, (zdrowe poczucie winy jest emocjonalnym rdzeniem sumienia) jemu towarzyszy myśl – zrobiłem coś złego, nie jestem zły, tylko zrobiłem coś złego, dotyczy właśnie tego co robimy, naszych zachowań. Pojawia się wtedy, gdy tonasze zachowanie jest niezgodne z naszymi przekonaniami i wartościami. No i generalnie poczucie winy, jeżeli jest w miarę  zdrowe, nie jest takie toksyczne i przesadzone, jeżeli nie byliśmy hodowani w środowisku, które to poczucie winy za bardzo wyolbrzymiało, za bardzo się ono stało częścią naszej tożsamości, to takie poczucie winy jest dobre. Bo jeżeli cos ukradniemy, jeżeli kogoś skrzywdzimy, to mamy się czuć winni. To jest uczucie, które się rozwija trochę później niż wstyd, na późniejszym etapie rozwoju, ale oznacza ono, że mamy dobrze zintegrowany system wartości. Więźniowie niektórzy, bardzo mocno zaburzeni, nie znają tego uczucia i to nie jest dobre. Czyli człowiek odczuwający wyrzuty sumienia cierpi, bo żałuje tego co zrobił i czuje się za to odpowiedzialny. A człowiek wstydzący się, cierpi z powodu tego kim jest. I  w tym kontekście wstyd jest uczuciem zdecydowanie gorszym uczuciem niż poczucie winy. Bo poczucie winy znowu może sprawić, że przeprosimy kogoś, jak popełnimy błąd, no i uratujemy jakąś relację, może prowadzić do wzmocnienia więzi. Natomiast wstyd niezdrowy nas raczej od tych relacji oddali. Mam nadzieję, że to jest wystarczając odpowiedź.

Jak reagować, gdy ktoś celowo rozmawia z nami tak, by zawstydzić? Moim zdaniem reagować i nazywać rzeczy po imieniu. Zdobyć się na odwagę i powiedzieć wprost: słuchaj, to co teraz mówisz, ja mam takie poczucie, ęe to zmierza ku temu, żeby mnie zawstydzić i wiesz, dla mnie to nie jest w porządku, nie chcę, żebyś tak robił. Po prostu, nazywać rzeczy po imieniu – co masz na celu, jeżeli chcecie  się wdawać w dalszą dyskusję z tą osobą, co masz na celu, co ma tobie to dać, że mnie teraz zawstydzasz? Co ciekawe zawstydzają najczęściej osoby, które same są pełne toksycznego wstydu. Bo tak jak mówiłam pod wpływem wstydu możemy się wycofywać i chyba na tym się bardziej skupiłam, bo to jest takie bliższe mi osobiście. Ale pod wpływem wstydu można też być bardzo agresywnym, bardzo przemocowym w stosunku do innych. Być zawstydzaczem numer jeden. To też jest strategia, która się może rozwinąć. Często więc te osoby, które mają naprawdę tendencje do takiego zawstydzania, do takich właśnie niefajnych komentarzy, to są osoby, które w głębi duszy są naprawdę same pełne wstydu.

Ok. lećmy dalej. Jak przyjmować komplementy bez zawstydzenia? Mówisz o takim onieśmieleniu, jak ktoś ci powie coś miłego. To jest kwestia  zdecydowanie treningu i osoby, które czują się zawstydzone komplementami, po prostu mało tego doświadczyły najprawdopodobniej, znowu na tym etapie rozwoju. Być może słyszały głównie  krytykę i nagle zaczęły słyszeć komplementy i trochę się czują tak: to jest dziwne, to jest obce. Oddychaj. Odpowiedz dziękuję bardzo. Powtarzam to wszystkim swoim pacjentkom – nie nic bardziej gorszego niż odpowiedź na komplement „pięknie wyglądasz w tej sukience” – a tam, wiesz to taki szmateks za 5 zł. Nie, nie, tak nie robimy. „Jak ty dzisiaj promiennie wyglądasz” – a to taki podkład z Rimmel’a. Nie. Tego też nie robimy. Jak odpowiadamy na komplement? Dziękuję. Na początek tyle wystarczy. Uśmiechnij się, podziękuj. Masz prawo być komplementowania! Inni widzą twoje zalety. Widzisz? Wcale nie widzą twoich wad. 

Za co powinniśmy się wstydzić, a za co nie? Za co powinniśmy się wstydzić? Jest naprawdę bardzo, bardzo niewiele rzeczy, za które powinniśmy się wstydzić. Myślę, że może właśnie np. upijemy się na imprezie, zwymiotujemy w miejscu publicznym, ściągniemy majtki. To są takie rzeczy, za które możemy się wstydzić, bo są  zagrażające dla naszego zdrowia. To jest niezdrowe, ok., możemy się trochę za to powstydzić. Ale nie za długo. Trzeba z takiej sytuacji wyciągnąć wnioski, przejść dalej. Nie możemy się tak utytłać w tym wstydzie, tylko przyjąć to, jako bardzo ważną lekcję. Posłuchać tej emocji, co ona nam mówi. Natomiast za co nie powinniśmy się wstydzić? Za w zasadzie cała resztę – za to ile zarabiamy, jak wyglądamy, kim jesteśmy, jak się ubieramy, jak mieszkamy, jakim samochodem jeździmy, jakimi jesteśmy ludźmi. Uważam, że nie powinniśmy się siebie wstydzić, że już dość, dość kultury zawstydzania. Czas uznać to, że jesteśmy naprawdę wystarczająco dobrzy, być może niedoskonali, ale wstyd w większości przypadków jest jak najbardziej niewskazany. 

Jak radzić sobie w otoczeniu z innymi ludźmi? Tu chyba było „z obcymi ludźmi”. Tak jak mówiłam ta nieśmiałość może być jak najbardziej zdrowa. I może też być tak, że na początku w nowym towarzystwie czujesz taką nieśmiałość, taki trochę obezwładniający wstyd. Trzeba  sobie wtedy dać czas, nie uciekaj, uświadom sobie wtedy co czujesz, daj sobie prawo: ok., potrzebuję czasu żeby się oswoić, żeby poznać tych ludzi. I nie koncentruj się dłużej na tym, tylko wyszukaj w tym otoczeniu kogoś, kto ci się wydaje sympatyczny i spróbuj nawiązać więź. Niekoniecznie z wszystkimi na raz, ale może z jedną, zagadaj, bądź obecna w danej chwili. Nie koncentruj się tak bardzo na sobie, skup się na tych relacjach.

Wstyd a strach przed wystąpieniem, czym się różnią? Są bardzo blisko, ponieważ strach, czy lęk przed wystąpieniami publicznymi, to jest często strach przed zawstydzeniem się, właśnie tego się boimy, że zrobimy coś głupiego. Ale co z tego, nawet jak zrobimy? 

Przypomina mi się nagranie do fajterek i warsztaty z Ewą Chodakowską w Rumii, gdzie byłam na scenie i czułam, że jestem spięta, że jestem jakby na świeczniku, że wszyscy jakby na mnie patrzą i zrobiłam coś naprawdę głupiego. W pewnym momencie Ewa poprosiła mnie do wykonania z nią ćwiczenia, które polegało na tym, że trzeba krzyczeć i jednocześnie tupać mocno nogami. I ja chciałam zaprezentować to ćwiczenie i zaczęłam bardzo głośno  krzyczeć. I wtedy poczułam też potrzebę uwolnienia z siebie tych wielkich emocji. Ale nie tupałam. Trochę się śmiechu wtedy pojawiło. Ewa ratowała sytuację mówiąc, że nasza Agatka się zakręciła i zapomniała tupać. I ja się strasznie wstydziłam wtedy w tej sytuacji. Naprawdę. I przez jakiś czas myślałam sobie, że to było takie nie fajne z mojej strony, ale powiem wam, że z czasem po prostu  sobie pomyślałam: ok., no i co z tego? No i stało się. Większość ludzi nawet tego nie zauważyła. Wyolbrzymiam to w swojej głowie. Jakie to będzie miało znaczenie za pięć lat? Żadne. A jak zobaczyłam zmontowany, gotowy odcinek fajterek i zobaczyłam jak ten mój „głupi” fragment został świetnie wmontowany w czołówkę i jak to fajnie wyszło, to sobie pomyślałam, że z naszych niedoskonałości rodzą się naprawdę doskonałe rzeczy. Więc często strach przed wystąpieniem publicznym jest właśnie strachem przed tym, że zrobimy coś co sprawie, że się zawstydzimy. Ale to jest ludzkie. I musimy sobie przede wszystkim my dać do tego prawo, że może tak być, że nie jesteśmy chodzącymi robotami, doskonałymi. Zresztą gdybyśmy się przyjrzeli innym osobom, to każdy człowiek, który występuje popełnia takie różne błędy, tylko zazwyczaj my nie zwracamy uwagi na ich błędy, ale patrzymy bardziej krytycznym okiem na siebie.

Wstyd przed pokazaniem się ludziom na początku odchudzania, wstyd jak chodzę bez makijażu oraz wstyd, że nie umiem wyjść w krótkich spodenkach, to były trzy pytania jak sobie z tym radzić i w zasadzie to są podobne rzeczy. Bo to jest taki właśnie wstyd związany ze sobą, z własnym wyglądem, z własną autoprezentacją, z własną niedoskonałością. Obawiam się, że jak schudniesz, jak będziesz mieć najlepszą cerę na świecie i jak będziesz mieć najszczuplejsze, najładniejsze nogi, będziesz się wstydzić czegoś innego. Bo tutaj nie jest kluczowe to jak ty wyglądasz, bo ty to wyolbrzymiasz w swojej głowie. Kluczowe jest to, że musisz wyjść i poradzić sobie z tym wstydem. Skonfrontować się. Przestać się chować. Przestać się zamykać w szafie. Uważać siebie za osobę niedoskonałą, obrzydliwą, niegodną miłości. Bo być może ktoś kiedyś warunków cię akceptował, albo zostałaś bardzo skrzywdzona. Ale to nie musi tak być zawsze i wszędzie. Bo ty zawsze jesteś wartościowa. 

I tutaj włączę właśnie taki element terapii behawioralnej. Jeżeli chcesz zweryfikować pewne swoje myśli stojące za wstydem, to niekoniecznie musisz pracować tylko nad tymi myślami, żeby je zmienić. Możesz zrobić coś odwrotnego. Po prostu wyjdź i sprawdź co się stanie. Po prostu załóż te szorty. Jak masz ochotę możesz ogolić sobie nogi, nałóż samoopalacz, nie wiem, zrób sobie pedicure, załóż obcas, żeby się czuć lepiej. Ale po prostu wyjdź i zobacz co się stanie. A ja ci gwarantuję, że z największym prawdopodobieństwem nic. To samo z wychodzeniem bez makijażu. Ok., wiesz, jakby ci to powiedzieć, ja też jak wychodzę bez makijażu to czasami ktoś tam się mnie spyta czy jestem chora, czy wszystko w porządku, ale to dlatego, że ludzie są właśnie przyzwyczajeni do naszego nienaturalnego wizerunku „zawsze w makijażu” i potrzebują też czasu, żeby się oswoić z tym, jak wyglądamy naturalnie. A większość ludzi, to nawet na to nie zwróci uwagi. Więc po prostu przełam się. Przełam się. Wstyd przed pokazaniem się ludziom na początku odchudzania – jak schudnę to się dopiero pokażę, jak schudnę to poznam faceta, jak schudnę to zacznę studia. Nie! Zacznij to robić już teraz, ponieważ samo schudnięcie poprawi twoją samoocenę, ale najprawdopodobniej nie poprawi twojego poczucia własnej wartości. Nad tym musisz pracować od samego początku. Nie mówię, że masz nie chudnąć, jeśli masz nadwagę lub otyłość. Jasne zrób to dla siebie, dla swojego zdrowia, ale akceptować ucz się już teraz, od samego początku. Po prostu ucz się tego, że możesz być dla siebie dobra i że jesteś wartościowa i w porządku już teraz. Taka jaka jesteś.

Dziewczyny to w zasadzie wszystko, co chciałam powiedzieć odnośnie emocji wstydu. Bardzo wam dziękuję za wasz czas, niezależnie od tego czy wzięłyście mnie na wspólny spacer, na bieganie, na prasowanie, czy na gotowanie, czy może w podróż samochodem, to jestem ogromnie wdzięczna, że poświęciłyście mi ten czas i mogłyśmy go wspólnie razem spędzić, jak zawsze każdemu kto dotrwał do tego etapu czekam na wasze informacje zwrotne na Instagramie na moim koncie @psycholognadiecie i jeszcze raz bardzo, bardzo wam dziękuję. Mam nadzieję, że ten krótki podcast pozwoli wam troszeczkę się ze swoim wstydem oswoić. Pozdrawiam waz gorąco.

Transkrypcja: Anna Pająk